Marta Śmigrowska Marta Śmigrowska
303
BLOG

Amerykanie i europejskie pisuary.

Marta Śmigrowska Marta Śmigrowska Polityka Obserwuj notkę 60

Czy Stany mają dobry cel redukcji emisji gazów cieplarnianych? Żałosny. Obama, obłaskawiając nastroszony Kongres, nie zadeklaruje w Kopenhadze więcej niż 4% redukcji do roku 2020 w stosunku do roku 1990.
 
Naukowcy z Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu IPCC apelują o 25-40% ze strony wszystkich krajów rozwiniętych. 4% USA to zaledwie odsetek tego, co konieczne.
 
Skąd u Amerykanów takie klimatyczne zaprzaństwo? Skąd to odwracanie się dolną częścią pleców do całego świata?
 
Oświecił mnie ostatnio pewien zaprzyjaźniony amerykański dziennikarz. Kiedy pierwszy raz zawitał do Europy, zdumiały go ciasno upchnięte pisuary. Europejscy mężczyźni – wybaczcie dosadność – oddają mocz kolektywnie. Amerykanie budują pisuary z gestem, daleko od siebie. Z czego to wynika?
 
Amerykanie mają masę przestrzeni. Nie muszą o nią dbać. Brytyjczycy, Francuzi i Polacy są upchnięci na niewielkim skrawku europejskiej ziemi.
 
Europejczycy nauczyli się współpracować (narzuca to ciasnota), Amerykanie gwiżdżą na współpracę.
 
Europejczycy mają planowanie przestrzenne. Amerykanie budują, jak popadnie. Jeżdżą do pracy 100 km w jedną stronę pick-upem. Wyobrażacie sobie parkowanie pick-upa obok setki innych pick-upów w centrum przeciętnego europejskiego miasta?
 
Amerykanie mają problem. Nazywa się urban sprawl (czyli „rozlewanie się miast”). Budują duże domy na dużych działkach, które wyrzucają ich poza miasta. Nie na obrzeża, ale dziesiątki i setki kilometrów poza miasto. Transport publiczny to listek figowy. Od stacji podmiejskiej kolejki i tak trzeba podjechać samochodem.
 
A teraz Europejczycy mówią z Jonesowi z Newark i Smithowi z Wyoming, że mają ograniczyć emisje gazów cieplarnianych.
 
Taaaa…
 
Dopóki nie pojawi się kolejna Katrina (która została powiązana przez klimatologów ze zmianami klimatu), Jones i Smith będą się opędzać od ochrony klimatu, jak od natrętnej muchy.
 
Dopóki nie okaże się, że wspólnie, globalnie, przespaliśmy moment, kiedy zmiana jest jeszcze mało bolesna. Naukowcy i ekonomiści twierdzą, że później będzie bardziej bolało. Zmiany klimatu będą kosztować krocie.
 
Lipcowa powódź opadowa w Małopolsce została powiązana ze zmianami klimatu. Kosztowała miliard złotych.
 
Nikt nie zginął. Tym razem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka